JAVOR

Info

avatar Ten rowerowy blog prowadzi javor z miasta Białystok. Mam przejechane 19800.00 km z czego 2354.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.32 km/h i się tym nie chwalę, bo i niema czym :)
Więcej o mnie.


2014 baton rowerowy bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy javor.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
105.00 km 24.00 km teren
05:27 h 19.27 km/h:
Maks. pr.:53.20 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:800 m
Kalorie: 3800 kcal

719 Mazury - Wilczy Szaniec i przygoda z dorszem

Sobota, 6 lipca 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 3

Drugi dzień weekendu na Mazurach z Moniką.
Tym razem zaplanowaliśmy coś grubszego niż 16km z poprzedniego dnia :)
Mianowicie, przez Mikołajki i Ryn chcieliśmy dojechać do ruin kryjówki Hitlera Wilczy Szaniec.
Trasa długa a wyruszyliśmy dopiero po godzinie 12, brzmi jakbyśmy mieli wracać w nocy ale światełka przyczepione więc bez stresu.
Pogoda znowu świetna choć momentami bardzo mocno wiało ale nie w mordę.
Pierwsze zdjęcia tuż za Mikołajkami - Jezioro Tałty.


Biało czerwone pole maków.

A to śmieszna reklama gdzieś we wsi Tałty o ile się nie mylę.

Kanał łączący jeziora Tałty i Tałtowisko.

Dalej czekało nas trochę terenu, równych leśnych piasków i wkurzającej żwirowej tarki.
W miejscowości Rybical (co za głupia nazwa :) ) powraca asfalt i mamy widok na miasto Ryn przez które będziemy jechać.

Jesteśmy w Rynie o 15, oglądamy żaglówki i robimy zdjęcia. Jeden właściciel nawet wpuścił nas na pokład i chciał zabrać na rejs następnego dnia.


Jako że byliśmy nad jeziorem i zgłodnieliśmy postanowiliśmy zjeść smażoną rybę.
Przed nami dwie smażalnie: w jednej pełno ludzi i kolejka a w drugiej prawie pusto ... idziemy więc do tej bez kolejki.
Oglądamy menu i zamawiamy po szczupaku i jedne frytki na spóle. Siadamy do stolika i czekamy ... długo czekamy.
W końcu przychodzi pani kelnerka i pyta:
-czy tutaj był 2x dorsz???
-nie.
Pomyłka jak pomyłka ale poza nami tylko jeden stolik był zajęty, dziwne.
Po kolejnych długich minutach przychodzi ponownie.
-czy tutaj był dorsz i sielawa?
-nie, 2x szczupak.
A w barze nadal byliśmy tylko my i drugi stolik z 3 osobami.
Czas leci, kelnerka przynosi jednego szczupaka z frytkami i mówi że zaraz będzie drugi. Nie zmieściły się dwa na ruszcie?
No nic, nie mogąc się doczekać jemy jednego we dwójkę, trochę gumowy ale zjadliwy.
Przychodzi kelnerka i pyta:
-czy tutaj miał być dorsz?
Po czym zrobiła dziwną minę jakby sobie sama przypomniała że NIE!
Po jakimś czasie przychodzi ponownie i przynosi drugiego szczupaka z drugimi frytkami.
Tak zakładamy że to były szczupaki bo w sumie to się nie znamy i mogła nam wcisnąć cokolwiek innego.
Ten jednak okazuje się mocno przesolony i miejscami całkiem zimny.
Monika bierze go i zanosi do baru mówiąc że jest niedosmażony.
Z kuchni wyłania się pani kucharka:
-co się stało?
-pani mówi że ryba jest niedosmazona
-jaka ryba, dorsz?
-nie, szczupak.
Kucharka wzięła rybę a my dalej czekamy przy stoliku.
Po jakimś czasie przynosi tą samą przesoloną rybę, tym razem jednak ciepłą i jakby mocno pomniejszoną. Może zjadła kawałek żeby spróbować czy już dobra?
No huj, jemy taką jak jest, ale tą sól to czułem w gębie jeszcze do końca dnia.
Czas zapłacić i uciekać z tej knajpy. Pomyśleliśmy ze może te drugie frytki gratis za te przygody albo jakiś rabat dostaniemy.
Kelnerka podlicza i wychodzi coś więcej, dlaczego?
-bo wie pani te ceny to są z zeszłego roku (dwie wielkie tablice wywieszone na widoku), tutaj są aktualne, proszę zobaczyć, wszystko musiałyśmy poprawiać. (I wyciągnęła jakąś nabazgraną karteczkę A4 z pod lady)
Zapłaciliśmy po nowych cenach ale bez jednych frytek których nie zamawialiśmy i czym prędzej stamtąd uciekliśmy. W sumie zmarnowaliśmy tam ponad godzinę, zjedliśmy hujową rybę i przeciętne frytki.
Knajpki więc oczywiście nie polecamy, ale śmiechu potem mieliśmy z tego co niemiara :D
Tylko jedno zdjęcie z tego baru "tutaj jesteśmy" całość powinna być nagrana na video :)

Przez te dorsze zrobiło się późno więc zapierdzielamy dalej, przez lasy, asfalty i hitlerowskie brukowe uliczki. Docieramy w końcu na miejsce i zwiedzamy ruiny bunkrów.

Oczywiście jak to my musieliśmy wleźć tez tam gdzie nie można czyli do środka gdzie było napisane że nie wolno :)



Ooo, a to ja.

Ilości betonu w tych ścianach są zdumiewające(ponad 2m grubości), siła która to rozwaliła także. A te patyki zastanawiające, kto i po co je tam wtyka?



Pora wracać, tym razem omijamy brukowane hitlerowskie drogi i jedziemy trochę na około przez Kętrzyn a właściwie tylko jego przedmieścia.
Pociąg gdzieś za Kętrzynem.

Dalej część trasy ta sama co poprzednio. W Rynie jesteśmy już o zmroku po 21, trochę głodni więc wpadamy do zamykanej już knajpy na kebaba i gofry.
"czekając na kebaba"

Zanim zjedliśmy było już całkiem ciemno i robiło się chłodno, Monika ratowała mnie swoim różowym obcisłym softshelem ale była noc więc nikt nie widział ... poza nami :)
Potem przez Zielony Lasek i Mikołajki do Zełwąg, dojechaliśmy chyba koło północy.
A w bonusie jeszcze 3 zdjęcia z powrotu dnia następnego.
Największe Jezioro Śniardwy.

Transporter rowerów.

I ładne schodki w Ełku.

Oraz mapka:
Kategoria z aparatem



Komentarze
RamzyY
| 22:48 piątek, 23 sierpnia 2013 | linkuj to ulżyło mi :)
javor
| 21:48 piątek, 23 sierpnia 2013 | linkuj Te foto Moniki to jeszcze zanim przynieśli rybę :) Golenie amorów też obwinięte folią, taką cienką spożywczą więc nie widać na zdjęciu.
RamzyY
| 21:18 niedziela, 18 sierpnia 2013 | linkuj Monika chyba gorzej tę sól zniosła sądząc po foto ;p
w g. Stołowych też sporo patyków poutykane -zieloni ;>
co do transportu -manetki ważniejsze od teflonu?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa angie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]