JAVOR

Info

avatar Ten rowerowy blog prowadzi javor z miasta Białystok. Mam przejechane 19800.00 km z czego 2354.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.32 km/h i się tym nie chwalę, bo i niema czym :)
Więcej o mnie.


2014 baton rowerowy bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy javor.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
14.00 km 6.00 km teren
01:22 h 10.24 km/h:
Maks. pr.:25.50 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: 600 kcal
Rower:Wyprawowy

739 Bieszczady dzień 1 - Kazimierz

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 20.10.2013 | Komentarze 2

W końcu znalazłem trochę czasu i dodaję powoli wyprawę z Sierpnia :)
A więc, dzień pierwszy wyprawy w Bieszczady, czyli nie Bieszczady a Kazimierz Dolny. Zajechaliśmy tam po drodze w góry gdyż nie każdy tam był, a warto.
Uczestnicy to oczywiście Ja, Monika, Ania, i Krzysiek.
Na miejscu byliśmy około godziny 15:30 a słońce rozgrzewało atmosferę do 30 stopni.
Na zwiedzanie Kazimierza ruszyliśmy bez sakw, wszystko zostało w aucie.
Najpierw zajechaliśmy na rynek a tam jak zwykle coś się działo.
Zdjęcia z tego dnia tylko z aparatu kompaktowego więc niektóre mogą być słabe a innych wcale nie ma bo nie przeszły mojej kontroli jakości :)

Monika:

Następnie jechaliśmy promenadą nad Wisłą do podjazdu na ulicy Krakowskiej.


A oto i ten podjazd. Na zdjęciu tego nie widać ale trzeba tam używać najniższych przełożeń.

Dalej przez ul. Dębowe Góry dojeżdżamy do cmentarza i ulicy Cmentarnej która przez niego prowadzi ostro w dół.

Przerwa na mostku:


I dalej w dół z widokiem na kolejne atrakcje czyli zamek i basztę.

Z nisko położonego rynku wspinamy się na kolejną górę do zamku.
Kocie łby, stromy podjazd, sztywne rowery i żar z nieba trochę zniechęcały co niektórych do pedałowania.

Zamek:

A na górze przy zamku spotkaliśmy parę młodą na sesji zdjęciowej. Fotograf zabrał białą damkę Moniki na kilka zdjęć.

Widok na Wisłę z baszty.

I jedziemy dalej ...

... do Korzeniowego Dołu.


Potem chyba jedyny szybki zjazd asfaltem do rynku. Zrobiliśmy tam zapasy dobrego lokalnego piwa a Monika napiła się ze słynnej studni.


Wracamy do auta, pakujemy rowery na dach i jesteśmy gotowi jechać w końcu w Bieszczady, ale najpierw nocleg w Lubartowie.

Mapka:
Kategoria z aparatem



Komentarze
javor
| 16:29 wtorek, 22 października 2013 | linkuj Zgadza się, nie da się tam jechać, ja jechałem trochę chodnikiem obok wkurzając przechodniów :) A Korzeniowy Dół i jego wielka koleina po środku na treku wydawał się śmiertelnie niebezpieczny przy 10km/h :)
RamzyY
| 13:27 wtorek, 22 października 2013 | linkuj Korzeniowy Dół to jest coś!! ale jechać trekkingiem od 3 Krzyży to się nie da po kocich łbach - 4atm+1,5" opony skutecznie to utrudniają w połączeniu ze szczelinami pomiędzy kamieniami
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iaiwr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]