JAVOR

Info

avatar Ten rowerowy blog prowadzi javor z miasta Białystok. Mam przejechane 19800.00 km z czego 2354.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.32 km/h i się tym nie chwalę, bo i niema czym :)
Więcej o mnie.


2014 baton rowerowy bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy javor.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
150.00 km 4.00 km teren
07:00 h 21.43 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1310 m
Kalorie: 2781 kcal

241 Do granicy Białoruskiej, rekord 150km

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 11.07.2011 | Komentarze 2

Dużo zdjęć więc cierpliwości kto ma wolny internet :)
Na niedzielę zaplanowałem sobie sporą wycieczkę. Opcje były dwie, wybrałem dojechanie z Białegostoku do Białoruskiej granicy w pobliżu miejscowości Krynki czyli ponad 110km. Plan był wyjechać około godziny 8 ale pech chciał że w sobotę kolega robił parapetówkę i skończyła się o 3 w nocy :) Mocno nie wyspany i nie wypoczęty zamiast o 7 wstałem o 9, szybkie jedzenie, pakowanie i wyjechałem o 10:15.
Pogoda była piękna, zero chmurek i cieplutko. Z początku czułem zmęczenie mięśni po poprzednich dniach jazdy ale jakoś szybko o nim zapomniałem. Przez Białystok przejechałem obwodówką i potem standardowo w stronę Supraśla ładną asfaltową ścieżką przez puszczę.

W Supraślu zatrzymałem się tylko na chwilkę, zrobiłem panoramę i pojechałem dalej. Po kliknięciu w miniaturkę duża wersja panoramy.

A tu mała i z tego powodu słaba :)

Zaraz za Supraślem leży sporawy pień, tyle razy go mijałem aż w końcu nadszedł czas poczytać co to jest. A więc poniżej zdjęcie edukacyjne :)

A tu w rzeczony pień ale nie w całej okazałości bo jest naprawdę długi.

Do tego miejsca trasę już znałem, dalej mnie jeszcze nie było ale trasa prosta jak w mordę strzelił więc nie martwiłem się że zabłądzę. Miałem tylko nadzieję że dalej będzie może bardziej płaski teren ... oczywiście nie był. Mnóstwo pagórków mniejszych i większych, na niektóre ciężko podjechać a z innych osiągałem prędkość maksymalną 40km/h samą tylko siłą grawitacji :) Przed następną wioską Sokołda minąłem tabliczkę strefy nadgranicznej ale to zmyłka, jeszcze sporo km do granicy.

W wiosce do sklepu po kolejne pół litra wody i jazda dalej. Jechałem tak sobie i się trochę wkurzałem na jakość asfaltu, sporo było nierówności na brzegach jezdni i sam asfalt miał w sobie bardzo duże i nierówne kamienie więc miejscami nowe gładkie oponki niewiele pomagały. Ale jak asfalt był gładki płynąłem jak po maśle i słyszałem tylko wiatr, łańcuch i odgłosy z lasu. Niestety też czasami z wielkim hukiem i szumem opon zapierdzielały samochody psując ten spokojny klimat.
Gdzieś dalej mijałem taki znak ... czyżby już blisko? Nie, kolejna zmyłka :P

Od czasu do czasu zatrzymywałem się w cieniu drzew na małe co nieco i kilka łyków wody. A żar był niezły bo w najgorętszym momencie licznik pokazywał 30 stopni :)

Gdzieś kolejne kilometry dalej zobaczyłem w polu małą wieżę obserwacyjną, chwila zastanowienia i przedzierałem się do niej przez zarośniętą polną drogę z kamiennymi przeszkodami. A jak już się zatrzymałem i wygrzebałem aparat to i więcej fotek zrobiłem:



A to ta wieża, musiałem sporo badyli udeptać żeby się do niej dostać i co mnie czekało na górze w nagrodę? Nic, zupełnie nieciekawy widok na zdjęcia :(

Więc jeszcze jedno zdjęcie w tym miejscu i jadę dalej.

Trochę asfaltu dalej zatrzymałem się zrobić drugą panoramę.
Duża (rozdzielczość na miniaturce oszukuje):

I mała:

Jak się okazało było to już niedaleko Krynek więc niedługo po tym dojechałem na miejsce.

W centrum pytanie o drogę którędy do granicy i jadę dalej. Po drodze ładne drzewko i chmury których nie mogłem ominąć:

I po kilku minutach byłem u celu wyprawy. Pas graniczny, zwykła brama, kamera i nikogo kto by tego pilnował.

No i najważniejsze zdjęcie pamiątkowe ze mną :)

A tu jeszcze duża wersja bo te małe są takie małe ... :P

No to można wracać.
W centrum Krynek zatrzymałem się kupić Powerade i miejscową wodę Krynke którą pani przy kasie zapomniał mi policzyć :) A może miejscowa to za darmo? :P Siadłem w małym parku po środku wielkiego ronda które jest centrum tej miejscowości, zjadłem kanapkę, napiłem się i nasmarowałem łańcuch. Dziwne ale kupiłem smarowidło Finish Line Wax na suche warunki i jest tak rzadki że 50km po nasmarowaniu łańcuch zaczyna już wydawać niepożądane odgłosy.
Na pożegnanie jeszcze dwa zdjęcia Krynek z oddali.


Droga powrotna dokładnie taka sama więc nie będę się rozpisywał, zajechałem jednak po drodze w jedno miejsce o dziwnej nazwie której nie pamiętam. Był to jakby skansen leśniczy ... sam nie wiem ale było ładne źródełko :)


Dalej gdzieś po drodze znowu zakupy wody i tigera na czarną godzinę. Chwilami już czułem jakbym mógł mieć problem z dojechaniem do domu ale pedałowałem dalej.
W Supraślu mała przerwa nad rzeczką, słabo się już jechało więc wypiłem tigera niewiedząc co się po nim stanie ... jeszcze nigdy nie piłem takich świństw w czasie jazdy rowerem. Po kilkudziesięciu minutach kofeina zaczęła działać i jakoś tak znowu dobrze się jechało. Wyprzedzałem wszystkich na ścieżce mimo że na liczniku miałem już blisko 100km, nawet siodełko przestało uwierać :) Będąc już w Białymstoku postanowiłem ze skoro tak dobrze się jedzie to pojadę trochę na około przez miasto żeby dobić do 120km.
W końcu wróciłem do domu (18:40), w ciągu 15 minut się napiłem coś zjadłem i wymyśliłem że skoro jeszcze mam siły to co będę siedział? Może uda się nazbierać 150km :D
Wylazłem więc ponownie i pedałowałem po mieście zbierając kolejne kilometry. Stopniowo już jednak opadając z sił. Pewnie tiger przestawał już działać. Coraz to wolniej ale jednak dotoczyłem się do domu ustanawiając mój nowy rekord :D

Chociaż jak stanąłem pod klatką to miałem miękkie nogi i zastanawiałem się czy wniosę rower na 4 piętro ... udało się :) A było to około 20:50. Cały dzień na rowerze w upale, wypiłem łącznie ze 4 litry płynów i według licznika spaliłem 2700 calorii. Prędkość średnia wyszła jak na mnie i tak długą wycieczkę bardzo dobra, wcześniej bywało gorzej i stopniowo opadałem z sił. Ten rekord chyba nie szybko pobiję ale kiedyś to się stanie :)
To chyba na tyle z tej wycieczki :)


Komentarze
niradhara
| 16:25 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj Gratuluję pobicia rekordu :)
Bardzo podobają mi się zrobione przez Ciebie fotki, szczególnie wodospadów.
Pozdrawiam :)
javor00
| 21:45 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj super wycieczka, zdjęcia również, wielki dystans ;p ja to chyba nigdy takie nie zrobie ale kto wie:D
pozdro
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa rzepo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]