JAVOR

Info

avatar Ten rowerowy blog prowadzi javor z miasta Białystok. Mam przejechane 19800.00 km z czego 2354.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.32 km/h i się tym nie chwalę, bo i niema czym :)
Więcej o mnie.


2014 baton rowerowy bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy javor.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
112.00 km 1.00 km teren
05:19 h 21.07 km/h:
Maks. pr.:51.30 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:880 m
Kalorie: 2050 kcal

446 Gmina gródek i przejście graniczne w Bobrownikach

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 1

Plan był taki żeby pojechać do miejscowości Gródek i zaliczyć tamtejszą gminę, a że to tylko 80 km to wracając dobić do 100 km. Wyszło jednak trochę inaczej :)
Ale od początku ...
Rano wstaję i jak się okazuje godzinę po nastawionym budziku w telefonie - nie słyszałem czy nie zadzwonił? fuck!
Jak już w końcu wyjechałem o 10:30 ubrany w krótkie spodenki rowerowe i koszulkę to stwierdziłem że może jednak wezmę bluzę. Było 17 stopni ale jakoś tak zawiało :P Wiec po 300 metrach zawróciłem i ruszyłem po raz drugi. A wtedy w tym samym miejscu zorientowałem się że nie mam rękawiczek ... FUCK! Drugi raz nie wracam, jadę bez.
Z początku pedałowało się dobrze i szybko, nie wiem czy to zasługa wiatru czy czego. Za wioską Sobolewo-kolonia zatrzymałem się koło jakiegoś pomnika i schowałem bluzę do plecaka, od tego momentu była już tylko ciężkim balastem na plecach :(

Dość szybko moim oczom ukazał się ten oto znak. Można by na tym zakończyć zaliczanie gminy ale ja wolę zwiedzić większy jej kawałek :)

Droga prosta jak w mordę strzelił, lekkie pagórki, wąska i pełna tirów.
Za Królowym Mostem jednak zaczęły się większe wzniesienia i krajobraz ciut bardziej górzysty. 60m na jeden podjazd długości kilometra to sporo jak na Podlasie.


Moje spodenki z wkładką okazały się całkiem niezłe, pierwszą połowę trasy pokonywałem całkiem komfortowo, bardziej boli mnie tyłek po 10 km jazdy do pracy bez wkładki. Chociaż w drugiej połowie komfort już zdecydowanie malał aż na koniec musiałem robić przerwy.
Tocząc się tą nudną i wciąż bardziej szarą niż zieloną trasą dotarłem do miasta Gródek.

Centrum dowodzenia gminą :P

I miejska plaża przy jakiejś sadzawce :)

Tam też rozmyślałem czy trzymać się trasy czy może pojechać do granicy z Białorusią. Wymyśliłem że pojadę bo inaczej będę żałował a to tylko 15 km dalej.
Ledwo wyjechałem z Gródka z powrotem na krajową 65 i ujrzałem sznur TIRów. 13 kilometrowy korek czekających na przejazd przez granicę.

Jechałem tak przy nich pilnując czy któryś nie otworzy drzwi w złym momencie :P
Mnóstwo tirów z różnych krajów a nawet z 10 naliczyłem z Lubartowa, wszelakich marek, wiozące auta itd.
Ciekawe było patrzeć co robili kierowcy nudzący się niemiłosiernie: mnóstwo gadało w grupkach, dwóch się opalało na trawce, jeden biegł z czajnikiem, kilku coś reperowało, jeden poprawiał pędzelkiem litery na tablicy rejestracyjnej, ktoś suszył uprane ciuchy na przednim grillu, jeden nawet lakierował sobie felgi!
A pozostałym lewym pasem musiały się mijać auta jadące w dwóch kierunkach i ja.
Dotarłem do początku tej kolejki, tam w dole się to zaczyna.

Oczywiście musiałem i ja się tam dopchać pod samą granicę skoro już taki kawał przejechałem.

Tutaj już widać budki i szlabany. Wystarczy, zawracam. A do granicy w Bobrownikach mam w takim razie 55 km odliczając Gródek.

Zatrzymałem się na opuszczonej stacji benzynowej zjeść kanapeczki i pobawić się w fotografa:

Ach, nowe kółeczko :)

Wracam tą samą trasą, tyłek już zaczyna boleć, barki od plecaka też, i pedałuje się jakoś średnio. Wykonałem więc tajny plan i kupiłem na zapas napój energetyczny, po 2 łykach przelałem do bidonu co było błędem :D Otóż mój bidon ma słomkę sięgającą dna a że napój był gazowany to całość działa jak spray pod ciśnieniem. Kiedy więc chciałem się go napić gdzieś koło Królowego mostu mocno się zawiodłem :P myślałem że wytryśnie tylko trochę, ale nie. Dwu metrową fontanną zachlapałem całą wiatę przystanku po czym bidon pozostał pusty! No dobra przesadzam, został jeden łyczek :( FAIL
I jeszcze zdjęcie całego aktualnego rowerku gdzieś po drodze.

A tu wersja mega hiper ultra HD 4k jakby ktoś chciał brud pooglądać :)

Co ciekawe zaraz przed osiągnięciem 100 km poczułem że jedzie mi się znacznie lepiej i bardzo mnie zastanawia od czego to? Wiatr się zmienił, organizm odżył, sugestia psychiczna że już końcówka? Czułem że mógłbym jeszcze sporo przejechać a wcześniej było inaczej. Nawet prędkość sporo mi wzrosła, ale nie testowałem, pojechałem do domu zadowolony z pierwszej 100 km trasy w tym roku :)
Jeszcze 500m przed blokiem czepił się mnie policjant ... dlaczego nie używam ścieżki rowerowej skoro jest obok? Na co odpowiedziałem zdziwiony: to ma być ściezka? ... pojechał sobie :)


Komentarze
RamzyY
| 06:34 niedziela, 22 kwietnia 2012 | linkuj z tym energetykiem trzeba mocno uważać ;) w domu wlałem do bidonu, wstrząsnąłem żeby po trasie się nie ulało, po czym po otwarciu korka sporo poszło w powietrze ;/ a po trasie i tak się ulewało delikatnie i bidon, rogi, palce zaczęły się lepić. Przetestuję niebawem patent z camelbakiem -może będzie lepiej ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ylisz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]