JAVOR

Info

avatar Ten rowerowy blog prowadzi javor z miasta Białystok. Mam przejechane 19800.00 km z czego 2354.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.32 km/h i się tym nie chwalę, bo i niema czym :)
Więcej o mnie.


2014 baton rowerowy bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy javor.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
108.00 km 0.00 km teren
05:23 h 20.06 km/h:
Maks. pr.:64.40 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1300 m
Kalorie: 2000 kcal

530 Pieniny day 2 - do okoła jeziora Czorsztyńskiego

Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 0

Dzień drugi urlopowej wycieczki w Pieniny z Maćkiem (RamzyY), Przemkiem i Pawłem. Dnia pierwszego niema bo była to wycieczka piesza na szczyty: Sokolica, Trzy Korony i może jeszcze jakieś mniejsze po drodze.
Z naszej bazy wypadowej w Krościenku nad Dunajcem wyruszamy o 10:30 po uprzednim przygotowaniu rowerów. Szybko mijamy Szczawnicę i jadąc brzegiem Dunajca kierujemy się na Słowację. Pierwszy przystanek i panorama rzeki:

tutaj większa rozdzielczość
Pogoda jak widać nie była rewelacyjna ale najważniejsze że nie padało i nie wiało.
Tutaj już przekroczona granica i Słowackie tablice ... nawet nie wiadomo gdzie ta granica była ... ach ta unia. Przy okazji, to pierwszy raz kiedy wyjechałem rowerem za granicę :) byłem dwa razy pod granicą na Podlasiu ale nie przekraczałem jej.

W tym miejscu odbijamy ze ścieżki brzegiem rzeki i kierujemy się na Słowacką wioskę Leśnica, przy okazji zaliczając pierwszy podjazd.

Chwile później nie lada gratka, podjazd 12%, lekko nie było ale wszyscy dali radę podjechać.

Na szczycie w nagrodę ładne widoki, choć przez wilgotność powietrza niezbyt dalekie. Na południe Velky lipnik do którego zaraz zjedziemy.

A to widoczek na wschód, jeden z tych szczytów to Wysokie.

Ale nie czas na widoczki ... czeka nas mega zjazd :D 3km, 12%, kilka ostrych zakrętów i nowy vmax osiągniety: 64,4 km/h. Zachowałem rozwagę (kilkukilogramowa torba na kierownicy) bo dało się sporo szybciej :)

Dalej docieramy do Słowackiej miejscowości Czerwony Klasztor. W owym klasztorze nic ciekawego niema (do muzeum nie wchodzimy) natomiast zaliczyłem tam glebę ruszając z miejsca :P spd + wielkie "kocie łby" + kilka kilo na kierownicy = obdarte kolano i ponownie obity róg kierownicy :(
Miejscowość ta leży nad Dunajcem który jest też w tym miejscu granicą państw, po drugiej stronie Sromowce Niżne gdzie robimy zakupy. Oba miasteczka łączy most, a z niego jest dobry widok na Trzy korony na szczycie których byliśmy poprzedniego dnia pieszo.

... a także na flisaków wożących turystów-emerytów.

Lecimy dalej na Jezioro/zalew Czorsztyński, a dokładniej na zaporę. Tam widoczek na zamek:

wersja z rowerem :P

A to widok w drugą stronę czyli w dół rzeki. Zauważcie że spływ zapory byłby idealną pochylnią z potrójną skocznia do wody :)

Dalej jedziemy przez Łapsze Niżne i Wyżne.
Meeeeee ..... :)

Następnie Łapszanka i bardzo stromy podjazd, tabliczki z procentami nie było ale wiemy że było bardzo stromo. Podjazdem tym dostaliśmy się na nie wiem jaki szczyt z kapliczką i wysokością 955m n.p.m. Mieliśmy tu podziwiać widok na tatry ale przejrzystość powietrza była zbyt mała :(



Później zjazd przez Grocholowie i znowu mega prędkości, tak duże że aż w Przemka rowerze nie wytrzymała dętka. Naprawa w następnej wiosce i jedziemy dalej. Następna wioska to Czarna Góra. Podjazd pod nią był tak stromy ... że ja pierdole. Znowu brak tabliczki procentowej ale pewnie ponad 20%, chwilami nawet grubo ponad. Zasapani wtoczyliśmy się tam na najniższych przełożeniach krzycząc "this is madness!!!" :D
Gdzieś dalej chwila relaxu i przerwa techniczna nad Białą Wodą.

Następnie Łopuszna, Harklowa, Dębno, Maniowy, Kluszkowce. Zaczęło się ściemniać i ochładzać. Na mrok jednak miałem tajną broń: lampkę 1600lm :D
Jest gdzieś filmik jak świeci ale się nie zgrał na moją kartę ... kiedyś to uzupełnię :)

Asfaltowe zjazdy i podjazdy ... coś pięknego :)

Ostatnie kilka km już po całkowitym zmroku marzłem strasznie bo było ciągle z górki. Co prawda miałem kurtkę i już prawie ją zakładałem ale usłyszałem że już tylko kilometr do Krościenka więc marzłem dalej :) Do kwatery wróciliśmy o 20:30 czyli po 10 godzinach. Myślałem że 100km i górskie przewyższenia mnie wykończą ale czułem się lepiej niż po 100km na Podlasiu. Może takie interwały są lepsze dla organizmu.
Video z nową lampką 1600lm, kiepsko wyszło jak to z telefonu, ale coś tam widać.
&feature=youtu.be
Mapka:
/
Kategoria z aparatem, spd



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dzien
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]