JAVOR
Info

Więcej o mnie.

2014





Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2014, Maj18 - 0
- 2014, Kwiecień14 - 0
- 2014, Marzec18 - 0
- 2014, Luty13 - 0
- 2014, Styczeń9 - 0
- 2013, Grudzień9 - 0
- 2013, Listopad16 - 0
- 2013, Październik21 - 0
- 2013, Wrzesień17 - 1
- 2013, Sierpień22 - 23
- 2013, Lipiec24 - 12
- 2013, Czerwiec25 - 19
- 2013, Maj22 - 15
- 2013, Kwiecień20 - 9
- 2013, Marzec20 - 7
- 2013, Luty17 - 19
- 2013, Styczeń12 - 7
- 2012, Grudzień7 - 1
- 2012, Listopad20 - 1
- 2012, Październik22 - 5
- 2012, Wrzesień21 - 10
- 2012, Sierpień21 - 11
- 2012, Lipiec13 - 8
- 2012, Czerwiec23 - 12
- 2012, Maj19 - 19
- 2012, Kwiecień18 - 6
- 2012, Marzec22 - 7
- 2012, Luty22 - 4
- 2012, Styczeń26 - 28
- 2011, Grudzień20 - 3
- 2011, Listopad21 - 0
- 2011, Październik20 - 1
- 2011, Wrzesień25 - 8
- 2011, Sierpień21 - 10
- 2011, Lipiec22 - 10
- 2011, Czerwiec24 - 4
- 2011, Maj14 - 6
- 2011, Kwiecień19 - 12
- 2011, Marzec28 - 8
- 2011, Luty22 - 7
- 2011, Styczeń24 - 6
- 2010, Grudzień17 - 10
- 2010, Listopad20 - 2
- 2010, Październik23 - 3
- 2010, Wrzesień20 - 6
- 2010, Sierpień21 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
z aparatem
Dystans całkowity: | 6187.00 km (w terenie 1118.00 km; 18.07%) |
Czas w ruchu: | 338:35 |
Średnia prędkość: | 18.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.40 km/h |
Suma podjazdów: | 45949 m |
Maks. tętno maksymalne: | 178 (90 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (75 %) |
Suma kalorii: | 132753 kcal |
Liczba aktywności: | 115 |
Średnio na aktywność: | 53.80 km i 2h 56m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
108.00 km
0.00 km teren
05:23 h
20.06 km/h:
Maks. pr.:64.40 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1300 m
Kalorie: 2000 kcal
Rower:KELLYS SWING
530 Pieniny day 2 - do okoła jeziora Czorsztyńskiego
Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 0
Dzień drugi urlopowej wycieczki w Pieniny z Maćkiem (RamzyY), Przemkiem i Pawłem. Dnia pierwszego niema bo była to wycieczka piesza na szczyty: Sokolica, Trzy Korony i może jeszcze jakieś mniejsze po drodze.Z naszej bazy wypadowej w Krościenku nad Dunajcem wyruszamy o 10:30 po uprzednim przygotowaniu rowerów. Szybko mijamy Szczawnicę i jadąc brzegiem Dunajca kierujemy się na Słowację. Pierwszy przystanek i panorama rzeki:

tutaj większa rozdzielczość
Pogoda jak widać nie była rewelacyjna ale najważniejsze że nie padało i nie wiało.
Tutaj już przekroczona granica i Słowackie tablice ... nawet nie wiadomo gdzie ta granica była ... ach ta unia. Przy okazji, to pierwszy raz kiedy wyjechałem rowerem za granicę :) byłem dwa razy pod granicą na Podlasiu ale nie przekraczałem jej.

W tym miejscu odbijamy ze ścieżki brzegiem rzeki i kierujemy się na Słowacką wioskę Leśnica, przy okazji zaliczając pierwszy podjazd.

Chwile później nie lada gratka, podjazd 12%, lekko nie było ale wszyscy dali radę podjechać.

Na szczycie w nagrodę ładne widoki, choć przez wilgotność powietrza niezbyt dalekie. Na południe Velky lipnik do którego zaraz zjedziemy.

A to widoczek na wschód, jeden z tych szczytów to Wysokie.

Ale nie czas na widoczki ... czeka nas mega zjazd :D 3km, 12%, kilka ostrych zakrętów i nowy vmax osiągniety: 64,4 km/h. Zachowałem rozwagę (kilkukilogramowa torba na kierownicy) bo dało się sporo szybciej :)

Dalej docieramy do Słowackiej miejscowości Czerwony Klasztor. W owym klasztorze nic ciekawego niema (do muzeum nie wchodzimy) natomiast zaliczyłem tam glebę ruszając z miejsca :P spd + wielkie "kocie łby" + kilka kilo na kierownicy = obdarte kolano i ponownie obity róg kierownicy :(
Miejscowość ta leży nad Dunajcem który jest też w tym miejscu granicą państw, po drugiej stronie Sromowce Niżne gdzie robimy zakupy. Oba miasteczka łączy most, a z niego jest dobry widok na Trzy korony na szczycie których byliśmy poprzedniego dnia pieszo.

... a także na flisaków wożących turystów-emerytów.

Lecimy dalej na Jezioro/zalew Czorsztyński, a dokładniej na zaporę. Tam widoczek na zamek:

wersja z rowerem :P

A to widok w drugą stronę czyli w dół rzeki. Zauważcie że spływ zapory byłby idealną pochylnią z potrójną skocznia do wody :)

Dalej jedziemy przez Łapsze Niżne i Wyżne.
Meeeeee ..... :)

Następnie Łapszanka i bardzo stromy podjazd, tabliczki z procentami nie było ale wiemy że było bardzo stromo. Podjazdem tym dostaliśmy się na nie wiem jaki szczyt z kapliczką i wysokością 955m n.p.m. Mieliśmy tu podziwiać widok na tatry ale przejrzystość powietrza była zbyt mała :(



Później zjazd przez Grocholowie i znowu mega prędkości, tak duże że aż w Przemka rowerze nie wytrzymała dętka. Naprawa w następnej wiosce i jedziemy dalej. Następna wioska to Czarna Góra. Podjazd pod nią był tak stromy ... że ja pierdole. Znowu brak tabliczki procentowej ale pewnie ponad 20%, chwilami nawet grubo ponad. Zasapani wtoczyliśmy się tam na najniższych przełożeniach krzycząc "this is madness!!!" :D
Gdzieś dalej chwila relaxu i przerwa techniczna nad Białą Wodą.

Następnie Łopuszna, Harklowa, Dębno, Maniowy, Kluszkowce. Zaczęło się ściemniać i ochładzać. Na mrok jednak miałem tajną broń: lampkę 1600lm :D
Jest gdzieś filmik jak świeci ale się nie zgrał na moją kartę ... kiedyś to uzupełnię :)

Asfaltowe zjazdy i podjazdy ... coś pięknego :)

Ostatnie kilka km już po całkowitym zmroku marzłem strasznie bo było ciągle z górki. Co prawda miałem kurtkę i już prawie ją zakładałem ale usłyszałem że już tylko kilometr do Krościenka więc marzłem dalej :) Do kwatery wróciliśmy o 20:30 czyli po 10 godzinach. Myślałem że 100km i górskie przewyższenia mnie wykończą ale czułem się lepiej niż po 100km na Podlasiu. Może takie interwały są lepsze dla organizmu.
Video z nową lampką 1600lm, kiepsko wyszło jak to z telefonu, ale coś tam widać.
&feature=youtu.be
Mapka:
/
Kategoria z aparatem, spd
Dane wyjazdu:
83.00 km
22.00 km teren
03:40 h
22.64 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:690 m
Kalorie: 1620 kcal
Rower:KELLYS SWING
529 rezerwat krzemianka i cz. białostocka
Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 02.09.2012 | Komentarze 1
Ostatni trening przed górami z RamzyYm. Główny cel do zobaczenia to Rezerwat Krzemianka, z ładnymi lecz zdradziecko śliskim kładkami otoczonymi bagnistym rozlewiskiem rzeki. Następnie lasem do Czarnej Białostockiej nad zalew, i znowu lasem przez Budzisk do Supraśla. Temperatura na starcie o dziewiątej to 16 stopni a później 23 ... czyli całkiem dobra. Wiatr natomiast niemały, z początku od przodu, później różnie.Kilka zdjęć w rezerwacie (niestety z telefonu) i koniec opisu bo czas się szykować na wyjazd :)





Kategoria okolice Białegostoku, z aparatem, spd
Dane wyjazdu:
45.00 km
1.00 km teren
02:24 h
18.75 km/h:
Maks. pr.:42.50 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:260 m
Kalorie: 800 kcal
Rower:KELLYS SWING
528 praca, nowe światło 1600lm, masa krytyczna
Piątek, 31 sierpnia 2012 · dodano: 31.08.2012 | Komentarze 2
Rano do pracy zapierdzielało się nieźle bo ze sporym wiatrem. Wracając już nie było za ciekawie bo wiaterek naprawdę nie mały.Siedzę już sobie w domu aż tu nagle kurier przynosi mi paczkę ... a zawartość to magicshine MJ-872 z aku 6,6Ah :)
Pierwszy test w mieszkaniu i ... świeci bardzo wyśmienicie :)

Zestaw 6 ogniw zasilania oczywiście montowany na ramie bo rozmiar ma nie byle jaki.

snop światła nieporównywalnie lepszy niż w jakichkolwiek latarkach - bardzo szeroki i równy. (zdjęcie trochę z dupy i nie widać tego :P )

Czas na masę krytyczną.
Kręciłem nieźle żeby zdążyć ale zupełnie nie potrzebnie. Dzisiaj policja zaspała i masa ruszyła dopiero o 18:40. Ludzi chyba niecała 100, tempo powolne bo i małe dzieci jechały o własnych siłach, niestety momentami nie nadążały i chyba nie dojechały do końca. Było trochę ładnych dziewczyn, był też znany i lubiany gość zatrzymujący się na każdych czerwonych światłach :)
Po masie z kumplem pojechaliśmy w stronę parku testować moje i jego światełko. Ale po drodze trafiliśmy na wypadek ... chyba jedyny w Białymstoku porsche carrera roztrzaskał się o hondę crv. Zdaje się że kierowca porsche wyprzedzał w bardzo kiepskim do tego miejscu ... nikogo rannego nie było widać.

Tak, prawie nic nie widać bo zdjęcie z telefonu :P
Powrót do domu głównie przez park w ciemnościach. Lampka właściwie wystarczająco świeci już na minimalnych 20%, na 50% jest super i wyższych trybów nie ma potrzeby włączać :) Jechałem więc sobie na połowie mocy, wszystkich oślepiałem, ludzie dziwnie się gapili :D
W pewnym momencie jadę ddr i zastanawia mnie dlaczego te wszystkie znaki na skrzyżowaniu się tak świecą. (jakieś 500m dalej) Zasłoniłem lampkę ręką i wszystko zgasło ... masakra :D, zmieniłem więc na 20% bo kierowcy mogą nie być zadowoleni :P
Kolejny test może w górach.
Kategoria do pracy i z powrotem, po Białymstoku ..., z aparatem
Dane wyjazdu:
76.00 km
24.00 km teren
03:12 h
23.75 km/h:
Maks. pr.:40.10 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:640 m
Kalorie: 1500 kcal
Rower:KELLYS SWING
518 w końcu dłuższy trip
Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 19.08.2012 | Komentarze 3
Półtora miesiąca nie miałem czasu na kręcenie ponad 50km, i w sumie nadal nie mam ale zbliża się wypad w góry więc trzeba :) Trasa: Białystok, Jurowce, Sochonie, Woroszyły, Wólka Ratowiecka, Czarna białostocka, Budzisk, Supraśl, Białystok.Wybrałem taką trasę bo według prognozy miałbym wiatr boczny, oczywiście było inaczej. Pierwsza połówka z wiatrem, więc jechało się szybko :)
Przerwa na szczocha na wjeździe do puszczy, jakość zdjęcia ... komórkowa :P

Będąc w Czarnej Białostockiej oczywiście zajechałem nad zalew, ludzi dziwnie mało.

Po raz pierwszy zwiedziłem też centrum, zazwyczaj kończyło się na zalewie i biedronce. Dalej przez Budzisk do Supraśla. Ten kawałek okazał się całkiem fajną, długą, i równą drogą gruntowo-szutrową przez las ... muszę częściej tam jeździć. Kawałek przed Supraślem zmieniłem kierunek na południowy czyli pod wiatr, a jako że już byłem trochę zmęczony szybkim kręceniem to prędkość średnia mocno spadła :( Przed skręceniem pod wiatr było ponad 25km/h, na koniec 23,5km/h. Z Supraśla standardowo ścieżką pełną podjazdów, sił było coraz mniej (albo wiatr większy) ale emerytów miałem siłę wyprzedzać :)
Kategoria okolice Białegostoku, z aparatem, spd
Dane wyjazdu:
17.00 km
1.00 km teren
00:46 h
22.17 km/h:
Maks. pr.:34.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Hexagon v2
515 okolice Lubartowa i test foto
Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 2
Weekend w Lubartowie, myślałem że pojeżdżę coś więcej ale pogoda była marna, czasu mało i rower nie bardzo :P Wziąłem od brata crossa evado ale jako że miał problemy ze sztycą w ruch poszła spawarka i pochylenie siodła nie jest już regulowane, a ciężko się na takim jeździło bo ciągle zsuwałem się do przodu ... tragedia.Pojechałem więc przez miasto odwiedzając sąsiada w serwisie rowerowym, później nad rzekę wieprz przetestować nowy stuff do aparatu, następnie do kuzynki na wiosce i trzeba było wracać na obiad :/
Zaparkowałem prawie na środku rzeki i zacząłem biegać z aparatem.

Nowy stuff do testowania to filtr ND32 pozwalający sporo wydłużyć czas naświetlania. Szkoda tylko że nie wziąłem statywu więc kadry były ograniczone do kładzenia aparatu na ziemi i plecaku :P


Kategoria z aparatem
Dane wyjazdu:
43.00 km
21.00 km teren
02:11 h
19.69 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:320 m
Kalorie: 760 kcal
Rower:KELLYS SWING
503 mały trip w teren, górki i dobicie amora :)
Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 15.07.2012 | Komentarze 5
Taki sobie mały niedzielny trip. Miał być większy ale że mocno wiało to odpuściłem.Postanowiłem więc przejechać się w teren i zaliczyć dwie ciekawe górki w okolicy na których już dawno mnie nie było - hałdy w Sowlanach i górki w Lesie Pietrasze.
Z okazji terenu postanowiłem spuścić trochę powietrza z roweru, zarówno z opon jak i amorów. Kij ze stratami energii, niech pracują jak trzeba.
Opony: przód 1,6 a tył 2,3 bara
amory: przód 4,0 a tył 6,0 bara
Najpierw na górkę w Sowlanach, dzisiaj było czyste powietrze i dobra widoczność miasta. Można by zrobić dobrą panoramę miasta ale lustrzanka została w domu a komórką to wiadomo co można :P


Znalazłem też na górce dwa kochające się robaczki, ale nie wiem jak się nazywają.

Mini downhill z hałdy i jadę do Lasu Pietrasze. Chwile kręcę się po mniejszych górkach i wdrapuje się na najwyższą skąd jest kawałek ciekawego zjazdu z ostrymi hopkami ... był :P
Teraz jest opuszczony, zapomniany i zaniedbany. Dowiedziałem się o tym w trakcie kiedy wpadając na największą hopkę zauważyłem że przed następną nie ma już łagodnego podjazdu :/ Z mojej perspektywy wyglądało to jakbym jechał w pionową ścianę i rzeczywistość nie wiele się różniła. Kilka pierwszych cm to ściana dla koła, potem niewiele lepiej. Usłyszałem tylko głośne metaliczne trzepnięcie, na hopkę jednak wjechałem. Zatrzymałem się, zakręciłem kołem ... ufff proste, to tylko amora zabrakło :P Miejsce akcji, jechałem od prawej.

A tutaj zbliżenie, ale w sumie to gówno na nim widać :P mogłem przystawić koło.

Dalej tor nie lepszy ale już jechałem wolniej, końcówka kompletnie zarośnięta i nieprzejezdna :(
Pokręciłem się jeszcze po tym zawiłym lasku w ta i z powrotem i pojechałem na most nad rzeką Supraśl. Tutaj też mnie dawno nie było, a tu proszę, most odmalowany.

Oczywiście nie mógł długo zostać czysty, jakieś ortaliony już dały swój popis :/

Rzeka Supraśl:

Jadąc po ścieżce pełnej kamieni wzdłuż torów przypomniałem sobie ważną rzecz: miałem więcej tym syfem nie jeździć!
Powrót przez miasto i park, nawet się zbytnio nie zmęczyłem tą przejażdżką, za krótka była :(
Kategoria okolice Białegostoku, po Białymstoku ..., z aparatem
Dane wyjazdu:
156.00 km
20.00 km teren
07:05 h
22.02 km/h:
Maks. pr.:40.70 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:720 m
Kalorie: 2900 kcal
Rower:KELLYS SWING
495 XIX Lubartowskie Święto Roweru
Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 0
Nareszcie nastał ten długo wyczekiwany dzień :) Czekałem na tą imprezę rok (szczególnie że poprzednia była deszczowa), i już nie mogę doczekać się następnej kiedy to ma być bity rekord Guinessa w ilości przejechanych km na rowerowym evencie ... czy jakoś podobnie :)Plan miałem taki żeby objechać wszystkie cztery trasy czyli 143 km albo i dokręcić do 200 km jeśli starczy sił i czasu. Tak więc wczesna pobudka z zamiarem stawienia się o godzinie 8 ... jak zwykle wyszły opóźnienia i na miejscu byłem około 8:45 razem z młodszym bratem. Jeszcze z 10 minut żeby przebrnąć kolejkę zapisów i przed 9 ruszamy w najdłuższą trasę nr 4 (58km). 50 minut po rozpoczęciu dostałem już numer 1555, frekwencja zapowiadała się więc rekordowa, a to dzięki dobrej pogodzie która później zmieniła się aż w zbyt dobrą.
Rano było jakieś 22 stopnie i jechało nam się świetnie, szybko jednak temperatura urosła do 35 stopni w cieniu oraz średnio 45 na słońcu uwzględniając chłodzenie pędem jazdy i wiatru. Jazda przy takiej temperaturze na większym dystansie to już nie byle niedzielna przejażdżka :P
Jako że nie bardzo miałem czas na robienie zdjęć to na początek taka sklejka z kilku fotek różnych autorów z serwisu lubartow24.pl ... mam nadzieje że nie pójdę siedzieć za tą kradzież :P

Jak widać było wesoło i kolorowo, pełny przekrój wiekowy jak i rowerowy.
Trasy bez żadnych niespodzianek, dobrze oznaczone, czasem tylko stan nawierzchni był tragiczny no ale to polska przecież :P W lesie jakieś dziwne miksy grubego szutru i skrawków asfaltu nie należały do przyjemności, lepiej by się jechało po zwykłej ubitej ziemi.
Po pierwszej trasie czułem się bardzo dobrze, młodszy brat już cienko ale po zrobieniu przerwy zdecydował się na przejechanie następnej czyli nr 3 (34km) mocno terenowej. Tam właśnie wytłukliśmy się na tych leśnych nierównościach. Brata dotknęło to mocniej na crossie, ale mnie też nie ominęły nie miłe odczucia jako że na duży dystans nie szczędziłem powietrza w opony i amortyzatory. Tą trasę pokonywaliśmy już w okolicach godziny 12 czyli słońce i temperatura hardkorowe, ale że trasa głównie leśna to dało się wytrzymać.
Punkt kontrolny trzeciej trasy:

Oraz niebezpieczna dla zdrowia temperatura:

Po tej trasie młodszy brat miał już stanowczo dość i pojechał do domu z wynikiem 92km, a ja nadal czułem się świetnie gotowy na następne kilometry :)
Podjadłem zapasy z samochodu, uzupełniłem płyny i pojechałem w trasę nr 2 (34km). Wtedy już jednak powoli opuszczały mnie siły, może niepotrzebnie jadłem, może gorętsza atmosfera z dala od lasu ... nie wiem.
Przed ostatnią najmniejszą już trasą nr 1 (17km) czułem że muszę wypić tigera i tak też zrobiłem. Ta trasa jest najbardziej zatłoczona setkami rowerzystów jako że statystycznie połowa uczestników imprezy przejeżdża tylko ją i to tylko raz.
Dzięki tigerowi jechało się jeszcze przyzwoicie i mogłem w miarę utrzymać moje tempo czyli takie przy którym prawie wszystkich wyprzedzałem :) Ogólnie na całej imprezie wyprzedziło mnie może góra 10 rowerzystów, pewnie było więcej takich ale jakoś ich nie spotkałem.
Po skończeniu ostatniej trasy wiedziałem że już więcej nie dam rady jechać ani nie było na to czasu. Mogłem się jeszcze porwać na szybką powtórkę tej najmniejszej ale 40 minut które zostały to jednak za mało, szczególnie że na horyzoncie zbliżała się burza i nie było czym oddychać. Po prawie godzinie obijania się, picia, zjedzeniu loda i picia ... ruszył przejazd honorowy przez miasto. Tutaj też rekordowa frekwencja, lajtowe tempo, prawie jak masa krytyczna której brak w Lubartowie. Przejazd jednak od masy sporo lepszy, uczestników sporo więcej niż na masie w dużym Białymstoku, i co ważne było mnóstwo dziewczyn, osób starszych jak i dzieciaków na swoich małych rowerkach. Na masach krytycznych nie widać takiej różnorodności a szkoda.

Tutaj można zobaczyć przejazd w poklatkowej animacji: klik
A tutaj więcej zdjęć: klik
Na koniec losowanie 19 rowerów, standardowo na mnie nie padło ale może to i dobrze bo przecież mam dobry :) Jeden wygrała np dziewczyna która jeździła na rowerze pożyczonym od sąsiadki i bardzo się z tego cieszyła :)
A teraz trochę cyferek:
Mój przejazd miał 156 km a w tym wszystkie 4 trasy czyli 143 km + dojazd 7,5 km + runda przez miasto 5,5 km.
W imprezie wzięło udział 9103 rowerzystów (rekord),
Łącznie przejechali 224 882 km (rekord) (okrążenie ziemi 5,5 raza, dla lepszego zobrazowania),
212 dzieci wśród uczestników, najmłodsza 4-miesięczna,
Największy dystans wśród panów 290 km,
Największy dystans wśród pań 204km,
Najstarszy uczestnik 85 lat,
Najliczniejsza rodzina 15 osób.
Mój dyplomik, co prawda z literówką ale i tak się liczy :P

No to chyba tyle relacji, zostaje czekać na kolejną edycję :)
Moja mapka:
Kategoria z aparatem, spd
Dane wyjazdu:
52.00 km
6.00 km teren
02:09 h
24.19 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:430 m
Kalorie: 1020 kcal
Rower:KELLYS SWING
490 testowanie siodełka i spd ciąg dalszy
Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 1
Czasu mało więc trasa niedługa, przez Wasilków, Studzianki i Supraśl. Wyjechałem chwilę po 17, przez miasto nowo budowaną ulicą łączącą Piastowską z Wasilkowską. Plac budowy jest rajem dla rowerzystów, jeżdżą tam całe rodziny :) A ja dokonałem tam korekty wysokości siodełka. Jako że jest bardziej płaskie musiałem podnieść sztyce jakieś 6mm i teraz jest perfect :) Na wylocie z Białego na Wasilków jest dobry zjazd i tam dokręcam vmax do 50,8 km/h :) W Wasilkowie wyprzedził mnie jeden rowerzysta, jakiś pro na szosie, poza tym incydentem to ja wszystkich wyprzedzałem :DZ Wasilkowa na Studzianki kieruję się inaczej niż zwykle bo ulicą Supraślską która po chwili nieoczekiwanie zamieniła się w offroad. Przy okazji odkryłem tam ciekawy i dosyć hardkorowy tor dla crossów/quadów/rowerów ... naprawdę spore hopki. Na sypkim piachu w spd miałem chwilę strachu ale udało się przejechać.
Nowe siodełko:

A to ten offradowy kawałek i w oddali hopki których prawie nie widać (tym razem fotki z telefonu):

Dalej przez Studzianki jakoś marnie się pedałowało, może pod wiatr było.
Przystanek w chłodnym i wilgotnym lasku między Studziankami a Supraślem:


A kawałek dalej jakaś spora wycinka i nowa droga:

Przez Supraśl wyjątkowo przejechałem bez zatrzymania nad wodą. A co do zatrzymywania ... zamiast trenować wypinanie spd to bardziej trenowałem jak przejeżdżać miasto i skrzyżowania bez zatrzymania się :)
Na ścieżce rowerowej Supraśl-Białystok jakoś odzyskałem chęci do szybszego pedałowania. Może to przez to że co chwilę kogoś wyprzedzałem i się nakręcałem :) Ogólnie to zauważyłem że trudno jest jechać powoli w spd, jakoś tak fajnie się rozpędza nawet jeśli brak już oddechu :P Przez miasto ponownie nowo budowaną ulicą, a w domu po godzince jeszcze bieganie, pompki, hantle i już opadłem z sił.
Kategoria okolice Białegostoku, po Białymstoku ..., z aparatem, spd
Dane wyjazdu:
54.00 km
17.00 km teren
02:29 h
21.74 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:450 m
Kalorie: 1030 kcal
Rower:KELLYS SWING
483 Supraśl, błądzenie w puszczy i pierwsza gleba w SPD
Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 2
Sobota, nieważne że nie miałem czasu ale trzeba było gdzieś pojechać. Trasa miała być nie za długa więc pojechałem zobaczyć nową ścieżkę rowerową Supraśl-Cieliczanka i potłuc się chwile przez puszczę. Dzień gorący, w cieniu 25 stopni a na słońcu 30. Najpierw trzeba było się przecisnąć przez całe miasto a w SPD trochę to stresujące. Ludzie łażą po chodnikach jak muchy w smole, patrzą się wszędzie na boki tylko nie przed siebie, ciągle kogoś omijając prędkość poniżej 20 :(. W końcu nie wytrzymałem i zjechałem na ulice ale tam też nie jest bezpiecznie bo po 50m już chciał mnie rozjechać jakiś matiz wyjeżdżający tyłem z chodnika na ulicę. Szybki unik i minąłem go na centymetry ... tępy huj. Dopiero jak wjechałem na ddr do Supraśla zaczęła się normalna jazda i całkiem dobry speed, zauważalnie lepszy niż na platformach. Po drodze Krasne:

W Supraślu już trochę ludzi się moczyło ale tylko nogi więc woda pewnie zimna.

Dalej nową ddr do Cieliczanki którą to chciałem zobaczyć. Faktycznie jest, a także droga, wcześniej była szutrówka z tarką :/
W Cieliczance trzeba odbić w puszczę ... ale chwila, stoi jakaś mapa więc zobaczę. Zatrzymując się wypiąłem tylko prawą nogę ale że trawa była nierówna i pochyła w lewo to jakoś jednak przechyliłem się w lewo :P No i pierwsza gleba w SPD zaliczona. Prędkość 0km/h i lądowanie na trawce więc nie było źle.
Na mapie googla była tylko jedna główniejsza droga do Krasnego Lasu ale faktycznie było ich tam dziesiątki i oczywiście zabłądziłem w tej dziczy :)

Co chwila jakiś rozjazd, jak chciałem jechać w dobrym kierunku według kompasu to ścieżka okazywała się ślepa i trzeba było wracać. Trafiały się jakieś oznaki cywilizacji ale to tylko złudzenie.

Błądziłem tak sobie po te puszczy i rezerwacie, pełno leżących gałęzi, korzeni i podjazdów. Ziemia jakaś rozmoknięta stawiała spory opór i męczyła, były też takie atrakcje ale obszedłem ją bokiem bo ryzyko kąpieli w SPD uznałem za wysokie :)

Mała przerwa na batonik i fotografowanie:


Mrówka na ściętym drzewie ociekającym żywicą:

Zaraz potem wyjechałem na znany mi kawałek wzdłuż linii energetycznej prowadzący z Białegostoku do Królowego Mostu. Jestem uratowany! ... ale trasa miała być zupełnie inna :P Co ciekawe po powrocie długo oglądałem zdjęcia satelitarne tego kawałka puszczy i nie udało mi się odnaleźć trasy którą jechałem.
Dalej to już Białystok, starałem się teraz ominąć centrum i jechać ddr bo szybciej. A tu kawałek nowo budowanej drogi. Dla samochodów jeszcze nie otwarta ale dla rowerzystów jak najbardziej :)

Średnia jak na takie tereny chyba wyszła sporo lepsza niż byłaby na platformach. Będę musiał wybrać się na jakiś czysto asfaltowy trip żeby dokładniej to sprawdzić.
Kategoria okolice Białegostoku, po Białymstoku ..., z aparatem, spd
Dane wyjazdu:
14.00 km
5.00 km teren
00:42 h
20.00 km/h:
Maks. pr.:40.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 80 m
Kalorie: 260 kcal
Rower:KELLYS SWING
480 SPD - pierwsza jazda :D
Środa, 13 czerwca 2012 · dodano: 13.06.2012 | Komentarze 4
Dzisiaj rano padało więc wyjątkowo do pracy pojechałem autem. Z jednej strony porażka bo korki są takie że jadę 30 minut czyli tyle co rowerem ... właściwie to stałem więcej niż jechałem. Z drugiej jednak strony dobrze że autem bo przyszła do pracy paczka z butami SPD więc łatwiej było ja przywieźć :D Zachwycam się nimi w domu aż tu nagle dzwonek do drzwi i kurier przynosi drugą paczkę z pedałami SPD :DOto i one:
Buty Specialized Sport MTB black 2012,
Pedały Shimano PD-M530 black 2012.

Buty Specialized wybrałem z powodu ich systemu Body Geometry który to niby ma oszczędzać stawy kolan ustawiając je w prawidłowej pozycji oraz ograniczać drętwienie stóp, a model sport ze względu na akceptowalną jego cenę :)
Pedały PD-M530 bo wydają się fajne i tez mają rozsądną cenę.
Oba zakupy trafione. Buty podeszwę mają dosyć sztywną, idąc w nich tupie jak baba w obcasach więc ogólnie się do chodzenia nie nadają ale spodziewałem się tego ... za to do jazdy twarda podeszwa sprawdza się znakomicie :)
Chwilę się tym zestawem pobawiłem, zamontowałem i dalej się bawiłem w zapinanie jako że to moja pierwsza styczność z SPD. Ale co tam w mieszkaniu będę się bawił, idę jeździć, może się nie zabiję :) Zanim zapiąłem drugi but po starcie przejechałem pół parkingu ale stopniowo było coraz lepiej. Pojechałem testować do lasku który jest zarazem poligonem wojskowym.

A znajduje się on 500m od mojego bloku :)

Pojeździłem chwile po lasku i stwierdziłem że spoko ale chyba z przyzwyczajenia tylko naciskam pedały. Wymyśliłem więc że odepnę jeden i będę pedałował tylko jedną nogą, tym sposobem przyzwyczaiłem obie nogi to pełniejszego obrotu. Zapiąłem oba i aż zdziwiłem się jakie można osiągać przyspieszenie i prędkość :) Kadencje też można przeciągnąć wyżej gdzie normalnie już by mi nogi z pedałów pospadały :P Szkoda tylko że i adekwatnie szybciej się męczyłem więc kondycję trzeba podciągnąć.
Później przejechałem się jeszcze w stronę centrum do parku i znowu na chwilę do lasku.
Ogólnie wrażenia super i co najważniejsze bez gleby! ... chociaż, raz było blisko :) Zawracałem ciasno na ddr bez wypięcia i jakoś tak się zachwiałem że niewiele brakowało do gleby, jednak jakoś się uratowałem szybkim szarpnięciem kierownicy.
Jeszcze tylko muszę wyćwiczyć sprawniejsze trafianie blokiem w zatrzask bo czasami dłuuugo to trwało :P
Kategoria po Białymstoku ..., z aparatem, spd